Discussion:
Klinem w inwestycje
Add Reply
coaster
2024-03-07 13:38:39 UTC
Odpowiedz
Permalink
Macie zapas klinow do korb?
https://allegro.pl/oferta/klin-korby-romet-kometa-meteor-mistral-orkan-wagant-15128486896
')
--
PoZdR


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


"Don't try any other colors, red's the only one that works."


– Sheldon Brown, 1944-2008


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
PeJot
2024-03-07 15:18:19 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by coaster
Macie zapas klinow do korb?
https://allegro.pl/oferta/klin-korby-romet-kometa-meteor-mistral-orkan-wagant-15128486896
')
O rany, ile PRL-szmelcu :)
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Olivander
2024-03-07 15:53:04 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by PeJot
O rany, ile PRL-szmelcu :)
;-D
Korby na kliny to po prostu stara tiochnika, dziś mniej popularna,
ale za Kurtyną też używano crank wedges i Kurbelkeili różnych.
Zresztą, ta tiochnika ma zalety.

Aczkolwiek wydłubanie wbitej zamiast klina śruby wycisnęło
łzy bólu niejednemu rowerodłubowi :-)
--
Google news zabiło feed pl.rec.rowery bo INNE grupy to binaria+spam.
Tak jak by burzyć wszystkie uczelnie USA bo T.Kaczynski był z Berkeley.
Kij im w szprychy! (I ♥ NewsTap + news.chmurka.net)
PeJot
2024-03-07 17:25:59 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Olivander
Post by PeJot
O rany, ile PRL-szmelcu :)
;-D
Korby na kliny to po prostu stara tiochnika, dziś mniej popularna,
ale za Kurtyną też używano crank wedges i Kurbelkeili różnych.
Zresztą, ta tiochnika ma zalety.
Jakież toto może mieć zalety ?
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Jan Cytawa
2024-03-10 12:28:49 UTC
Odpowiedz
Permalink
W zasadzie jedn? ma. Mo?na naprawi? za pomoc? najbardziej
popularnego narz?dzia.
Mój turystyk ma ca?y czas korby na kliny i od dziesi?tków lat nie
chce si? popsu?. Trzeba raz a dobrze kliny wbi?, podk?adaj?c pod
korb? rurk?. Swego czasu przerobi?em o?k? na ?o?yska maszynowe i
mam ?wi?ty spokój

Jan Cytawa
--
----Android NewsGroup Reader----
https://piaohong.s3-us-west-2.amazonaws.com/usenet/index.html
Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world
2024-03-11 00:10:47 UTC
Odpowiedz
Permalink
Jakie? toto mo?e mie? zalety ?
W zasadzie jedn? ma. Mo?na naprawi? za pomoc? najbardziej
popularnego narz?dzia.
Mój turystyk ma ca?y czas korby na kliny i od dziesi?tków lat nie
chce si? popsu?. Trzeba raz a dobrze kliny wbi?, podk?adaj?c pod
korb? rurk?. Swego czasu przerobi?em o?k? na ?o?yska maszynowe i
mam ?wi?ty spokój
Ja tylko pamiętam, że kliny były jak z plasteliny i notorycznie się
luzowały. Pamiętam mojego Waganta i kliny kupowane w połowie lat 90. w
sklepie Cyklop w W-wie.

PS
Uprasza sie o nieuzywanie pliterek albo prawidlowe ustawienie kodowania.
--
Titus Atomicus
Jan Cytawa
2024-03-11 08:33:21 UTC
Odpowiedz
Permalink
***@somewhere.in.the.world <***@invalid.invalid>
Wrote in message:r
Były i dobre kliny. Najważniejszy dobry wymiar i ścięcie klina. I
generalnie kliny były za słabo wbijane. Jak pisałem, kliny trzeba
było wbijać z podparciem ośki. Moje się dobrze trzymają.

Ad PS. Ustawiłem już kodowanie na UTF-8. Mam nadzieję, że jest
dobrze. Przynajmniej ja widzę dobrze. Zawsze byłem bezogonkowcem
ale teraz przy pisaniu automatycznym, czy z rozponawaniem mowy
prawie się nie da.

Jan Cytawa
--
----Android NewsGroup Reader----
https://piaohong.s3-us-west-2.amazonaws.com/usenet/index.html
Jacek
2024-03-11 10:09:03 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Jan Cytawa
Były i dobre kliny. Najważniejszy dobry wymiar i ścięcie klina. I
generalnie kliny były za słabo wbijane. Jak pisałem, kliny trzeba
było wbijać z podparciem ośki. Moje się dobrze trzymają.
Typowe usterki przy mocowaniu klinowym - ukręcenie lub wykrzywienie
końcówki ośki suportu, zowalizowanie otworu na oś w korbie a potem nawet
pęknięcie korby. Nie wspomnę już o tym że to cholerstwo bez przerwy
łapało luzy. Kiedy się pojawiły ośki kwadratowe, odetchnąłem z ulgą :)
Post by Jan Cytawa
Ad PS. Ustawiłem już kodowanie na UTF-8.
I jest cacy.
PeJot
2024-03-11 15:04:51 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Jan Cytawa
Wrote in message:r
Były i dobre kliny. Najważniejszy dobry wymiar i ścięcie klina. I
generalnie kliny były za słabo wbijane. Jak pisałem, kliny trzeba
było wbijać z podparciem ośki. Moje się dobrze trzymają.
Korby od Jaguara potrafiły *pęknąć* przy mocnym klinowaniu.
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Jan Cytawa
2024-03-11 22:38:12 UTC
Odpowiedz
Permalink
Raz mi tak korba pękła. To fakt. Ale też mi pękła korba
Campagnolo. No i korby na kliny oczywiście musiały być stalowe
czyli ciężkie.

Jan Cytawa
--
----Android NewsGroup Reader----
https://piaohong.s3-us-west-2.amazonaws.com/usenet/index.html
Olivander
2024-03-12 18:25:59 UTC
Odpowiedz
Permalink
Byłem ciekaw co vox populi napisze o zaletach klinów.
Bo tak jak każda inna tiochnika, kliny wymagały zro-zu-mie-nia. :-)

Ważne było działanie nakrętek. Najlepsze były chyba samohamowne,
których Romet nie dawał, ewent. sprężynujące. Zwykłe płaskie podkładki
wymagały częstszego dokręcania, tj. usuwania luzów. Było to napisane
w instrukcji dołączanej do rowerów, a wyrzucanej przez lud nieczytaty :-)
Tak jak dopompowywanie opon: kto tego nie robił, walczył (odpowiednio)
ze snejkami i luzującymi się korbami.

Stalowymi, nie widziałem alukoreb na klin.

A i dla Rometa, i dla każdego innego producenta ważniejsza była łatwość
zrobienia takiej osi i korby. Próg technologiczny. Bez dziwacznych
narzędzi,
bez supermateriałów.

Gdy miałem kaprys zrobić bicykl, to nie rozważałem innej konstrukcji,
choć to późniejsza epoka. Oryginalne bicykle miały różne mocowania, a
kliny to był standard XXw, umożliwiały użycie części od rożnych
producentów. Tak jak te moje nyple 2mm, o których pisałem.

Oś mego bicykla to kawał gruuubego pręta, który łatwiej zeszlifować na
uchwyty klinów, niż cudować z gwintami, wielowypustami, hartowaniem
powierzchniowym itd. Korby użyłem no name, stalowe, chromowane,
ładne. Dwie lewe (w prawej gwint chwycony epoksydem, inaczej wylatał).

A ogólnie, wybicie klina, nawet wrednego, ale klina, a nie zbójeckiej
śruby,
wklepanej jakąś siekierą, albo tłuczkiem do mięsa, jest banalnie proste.
O wiele prostsze niż wyrwanie korby mocowanej na wielowypust, albo
kwadrat. Nie potrzeba do tego ściągacza: wykręca się trochę nakrętkę, tak
by schować w niej gwint, stuka się w nią 1 raz z czuciem młotkiem i voila.
Wymiana korby w minutę i bez WALKI.

W jednym rowerze z korbą na kwadrat korba się tak zapiekła, że zniszczyłem
na niej dwa ściągacze (zwykły rowerowy "na gwint" i duży ogólnomechaniczny,

z łapami, którymi pogiąłem blat) i nie dałem jej rady!

Teraz ten rower oskubany ze wszystkiego cennego, służy tylko do dojeżdżania

do stacji kolejowej, gdy gdzieś na dłużej jadę i muszę go tam zostawić na
długo, przymocowanego chamskim łańcuchem. Śruby mocującej korbę na kwadrat
już nie ma, bo i ten gwint szlag trafił przy próbach wyrwania korby. Może
się
kiedyś samo poluzuje? Pewnie korozja elektrochemiczna alu-stal.

Kolega złamał przy mnie dwie korby (nie jednoczesnie, a w odstępach
kilkumiesięcznych) mocowane na wielowypust, po prostu mocno kręcąc.
Jak bym nie widział, nie uwierzył bym. Joust (poczatkowy pojedynek
turniejowy) meczu bike polo. "Ptaku" miał po prostu bardzo mocne nogi,
był zapewne najlepszym graczem polo w Polsce. Może złamał by kazdy
rodzaj korby, ale może nie. Korba na wielowypust musi być porządne
hartowana, te korby są zwykle drogie. Rzadko się luzują. Ale pękają.
--
Google news kończy feed pl.rec.rowery bo INNE grupy to binaria+spam.
Tak jak by burzyć wszystkie uczelnie USA bo T.Kaczynski był z Berkeley.
Kij im w szprychy! (I ♥ NewsTap + news.chmurka.net)
PeJot
2024-03-13 15:04:17 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Olivander
Byłem ciekaw co vox populi napisze o zaletach klinów.
Bo tak jak każda inna tiochnika, kliny wymagały zro-zu-mie-nia. :-)
Ważne było działanie nakrętek. Najlepsze były chyba samohamowne,
których Romet nie dawał, ewent. sprężynujące. Zwykłe płaskie podkładki
wymagały częstszego dokręcania, tj. usuwania luzów. Było to napisane
w instrukcji dołączanej do rowerów, a wyrzucanej przez lud nieczytaty :-)
Tak jak dopompowywanie opon: kto tego nie robił, walczył (odpowiednio)
ze snejkami i luzującymi się korbami.
Stalowymi, nie widziałem alukoreb na klin.
A i dla Rometa, i dla każdego innego producenta ważniejsza była łatwość
zrobienia takiej osi i korby. Próg technologiczny. Bez dziwacznych
narzędzi,
bez supermateriałów.
I w tolerancji liczonej w milimetrach :)
Post by Olivander
Gdy miałem kaprys zrobić bicykl, to nie rozważałem innej konstrukcji,
choć to późniejsza epoka. Oryginalne bicykle miały różne mocowania, a
kliny to był standard XXw, umożliwiały użycie części od rożnych
producentów. Tak jak te moje nyple 2mm, o których pisałem.
Oś mego bicykla to kawał gruuubego pręta, który łatwiej zeszlifować na
uchwyty klinów, niż cudować z gwintami, wielowypustami, hartowaniem
powierzchniowym itd. Korby użyłem no name, stalowe, chromowane,
ładne. Dwie lewe (w prawej gwint chwycony epoksydem, inaczej wylatał).
A ogólnie, wybicie klina, nawet wrednego, ale klina, a nie zbójeckiej
śruby,
wklepanej jakąś siekierą, albo tłuczkiem do mięsa, jest banalnie proste.
O wiele prostsze niż wyrwanie korby mocowanej na wielowypust, albo
kwadrat. Nie potrzeba do tego ściągacza: wykręca się trochę nakrętkę, tak
by schować w niej gwint, stuka się w nią 1 raz z czuciem młotkiem i voila.
Wymiana korby w minutę i bez WALKI.
W jednym rowerze z korbą na kwadrat korba się tak zapiekła, że zniszczyłem
na niej dwa ściągacze (zwykły rowerowy "na gwint" i duży ogólnomechaniczny,
z łapami, którymi pogiąłem blat) i nie dałem jej rady!
Nie twierdzę że kwadrat jest the best, sam kiedyś pisałem jak mi
strzeliła tytanowa ośka BB-UN90, ale znowu kłania się niewiedza: BB-UN90
miał być kojarzony wyłącznie z korbami XTR, a ja nieświadomy założyłem
zwyczajne XTki. I strzeliło, po ponad 10 latach eksploatacji, dobrze że
koło domu.

Wniosek jest prosty: każde rozwiązanie ma plusy dodatnie i plusy ujemne :)
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
ąćęłńóśźż
2024-04-17 12:40:50 UTC
Odpowiedz
Permalink
Mnie się kliny w PRL-owskich pojazdach roweropodobnych nie luzowały.
Tam chyba nakrętka zabezpieczająca na cienkim końcu klina była?
Ale bardzo wiele innych rzeczy było straszliwie wujowe.
Może na świecie też inne gorsze czasy były.
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z rometowskim to było niebo a ziemia.
Generalnie po PRL to nawet mimo Solidarności jakiegokolwiek szacunku dla polskiego robotnika produkującego ścierwo za ścierwem nie
miałem.


-----
Pamiętam mojego Waganta i kliny kupowane w połowie lat 90. w sklepie
PeJot
2024-04-17 15:17:21 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu i
lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Coaster
2024-04-18 15:30:01 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by PeJot
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu i
lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
Która to?! ;)
https://www.disraeligears.co.uk/site/favorit_derailleurs.html
--
PoZdR


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


"Don't try any other colors, red's the only one that works."


– Sheldon Brown, 1944-2008


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
PeJot
2024-04-18 15:55:40 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Coaster
Post by PeJot
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu
i lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
Która to?! ;)
https://www.disraeligears.co.uk/site/favorit_derailleurs.html
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=M4IH5b1dSWg
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
PeJot
2024-04-20 12:43:29 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by PeJot
Post by Coaster
Post by PeJot
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu
i lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
Która to?! ;)
https://www.disraeligears.co.uk/site/favorit_derailleurs.html
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=M4IH5b1dSWg
BTW: w tym modelu nagminnie wyginała się pewna blaszka, definiująca
położenie przerzutki względem haka. Ta część była dostępna w
czechosłowackich SRach.
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Olivander
2024-04-25 12:54:56 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by PeJot
Post by PeJot
przerzutki marki Favorit.
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=M4IH5b1dSWg
...nagminnie wyginała się pewna blaszka...
używałem takiej kilka lat*, a do dziś jej kawałek działa jako napinacz
środka łańcucha w moim nieudanym tandemie z włókna szklanego i różnych
żywic, i spełnia swe zadania OK
(w przeciwieństwie do ramy która się gięła i pękała, więc dziś rower wisi
pod sufitem mojej pieczary jako rodzaj makabrycznej ozdoby)

* i owszem, raz rzeczywiście posłała mi łańcuch w szprychy :-) ale nie
przez wygięcie czegokolwiek, tylko na złych litewskich drogach wykręciła
się jedna z tych "łandnych" śrub z płaskim łbem i kanciastą dziurką na
imbus/allen. Zareagowałem szybko, szkód wielkich _pozornie_ nie było,
szprychy poprostowałem, ale śruby nie znalazłem.

Świadkiem awarii był Lokals, który mnie zaprosił do swej menelni,
zaniedbanego mieszkania, na którego środku, tak jak u innych ludzi stoi
telewizor, albo akwarium, stała tokarka. To nie był warsztat, tylko
kawalerka, z łożkiem, kuchnią, telewizorkiem w kącie, łazieneczką, ale...
Na tej tokarce ten życzliwy Lokals zrobił mi LEPSZĄ śrubę. Z mosiądzu.
Wyrezał gwint. Zamiast dziurki na imbus zrobił jej sześciokątny łeb, nie
tylko ładniejszy, ale i łatwiejszy w obsłudze. Z tą śrubą i tą przerzutką
objechałem potem w koło cały Bałtyk, przez rozpadający się Sojuz,
Skandynawię, Niemcy. Nie wykręcała się, nie luzowała. Artysta! A potem
jeszcze jeździłem z nią, aż resztę roweru szlag trafił. Swoją drogą,
właśnie teraz, pisząc to, uświadomiłem sobie po latach, że łańcuch na tyle
nadwyrężył szprychy, że po kilkuset kilometrach złych dróg, pod wpływem
przeciążenia sakwami, koło się rozpadło, szczęśliwie w Szawlach, gdzie była
fabryka rowerów i zdobyłem inne koło, marnej jakości, które się potem też
rozpadło, już na południu Szwecji... Więc taka Faworitka bywała nie do
zajechania.

Inne České części: niektóre torpeda polskich składaków nie były ZZR, tylko
ich. Wymagały zupełnie innej obsługi, ale jak to torpeda, zwykle żadnej.
Chyba były ciut cięższe niż "nasze", ale wciąż proste, bez biegów.
--
Google news kończy feed pl.rec.rowery bo INNE grupy to binaria+spam.
Tak jak by burzyć wszystkie uczelnie USA bo T.Kaczynski był z Berkeley.
Kij im w szprychy! (I ♥ NewsTap + news.chmurka.net)
PeJot
2024-04-25 16:09:03 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Olivander
Post by PeJot
Post by PeJot
przerzutki marki Favorit.
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=M4IH5b1dSWg
...nagminnie wyginała się pewna blaszka...
używałem takiej kilka lat*, a do dziś jej kawałek działa jako napinacz
środka łańcucha w moim nieudanym tandemie z włókna szklanego i różnych
żywic, i spełnia swe zadania OK
(w przeciwieństwie do ramy która się gięła i pękała, więc dziś rower wisi
pod sufitem mojej pieczary jako rodzaj makabrycznej ozdoby)
* i owszem, raz rzeczywiście posłała mi łańcuch w szprychy :-) ale nie
przez wygięcie czegokolwiek, tylko na złych litewskich drogach wykręciła
się jedna z tych "łandnych" śrub z płaskim łbem i kanciastą dziurką na
imbus/allen. Zareagowałem szybko, szkód wielkich _pozornie_ nie było,
szprychy poprostowałem, ale śruby nie znalazłem.
Świadkiem awarii był Lokals, który mnie zaprosił do swej menelni,
zaniedbanego mieszkania, na którego środku, tak jak u innych ludzi stoi
telewizor, albo akwarium, stała tokarka. To nie był warsztat, tylko
kawalerka, z łożkiem, kuchnią, telewizorkiem w kącie, łazieneczką, ale...
Na tej tokarce ten życzliwy Lokals zrobił mi LEPSZĄ śrubę. Z mosiądzu.
Wyrezał gwint. Zamiast dziurki na imbus zrobił jej sześciokątny łeb, nie
tylko ładniejszy, ale i łatwiejszy w obsłudze.
Jak pisałem, w czechosłowackich SRach te przerzutki były jako-tako
dostępne, a w komplecie był klucz inbusowy 6. Takie czasy.
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
ąćęłńóśźż
2024-04-21 17:50:44 UTC
Odpowiedz
Permalink
Tak kijowej przerzutki jak ZZR z mojego Rekorda (OIDP 2x4?) to w internetach nie widzę ;-)
Waganty były tak z 1-2 lata nowsze.
Pojawił się również Rekord 10 (2x5).
Jan Cytawa
2024-04-23 20:07:19 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by PeJot
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu i
lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
Nie wszystko czeskie było lepsze. Powiedziałbym było porównywalne. Fakt,
czeskie przerzutki były słabe, ale polskich wtedy nie było. (były
łańcuszkowe). Potem pokazały się i były nieco lepsze od czeskich. Ale i
tak nikt poważny z tymi przerzutkami nie jeździł. Dużo lepsze były
ruskie charkowy o zasadzie zerżniętej z campy.

Ale prawdę mówiąc do dzisiaj jeżdzę (utylizuję) czeskie favoritki, o
której piszesz, w swoim miejskim składaczku.

Jan Cytawa
PeJot
2024-04-24 14:39:18 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by Jan Cytawa
Post by PeJot
Post by ąćęłńóśźż
Ale nawet cokolwiek z Czechosłowackiego osprzętu w porównaniu z
rometowskim to było niebo a ziemia.
Pamiętam przerzutki marki Favorit. Zrobione były z jakiegoś gównolitu
i lubiły posyłać łańcuch w szprychy.
Nie wszystko czeskie było lepsze. Powiedziałbym było porównywalne. Fakt,
czeskie przerzutki były słabe, ale polskich wtedy nie było. (były
łańcuszkowe). Potem pokazały się i były nieco lepsze od czeskich. Ale i
tak nikt poważny z tymi przerzutkami nie jeździł. Dużo lepsze były
ruskie charkowy o zasadzie zerżniętej z campy.
Z tamtych lat pamiętam jeszcze przerzutkę Juka ( do wyguglania,
większość linków prowadzi do A. lub OLX ). Ale także dziadostwo.
--
P. Jankisz
Sygnaturka zastępcza
Loading...