Upadek oBike nie zaczął się w Europie, tak jak upadek Bluegogo nie zaczął się w US.
W mateczniku oBike, w Singapurze, upadek nastąpił najszybciej. By zakazać zagracania miasta rowerami bez stacji (4 generacja, gps/aplikacja/bluetooth) chciano z nich zedrzeć dość drogie opłaty, na co obike zlikwidował system i wyniósł się z Singapuru. Odniósł sukcesy w miejscach, gdzie nikt nie ma nic przeciw zagracaniu ulic, ulice są dramatycznie zakorkowane, a instytucje publiczne są bezradne w wymuszaniu prawa, albo tak skorumpowane, że na jedno wychodzi, taka jest cała Azja południowo-wschodnia. Najczęściej na ulicach tych miast było już kilka innych systemów rowerów, nie tak jak w monopolizujących przeregulamionowanych, reglamentujących krajach Zachodu. Tam, te systemy wygryzają się nawzajem, a nacisk przepisów jest pomijalny.
A u nas jest praktyczny monopol Nexta. Nie, to na pewno nie przez korupcję, gdzież by tam :-) Ani przez to, że nasze systemy żerują na dotacji, a nie bezpośrednio na opłacie użytkownika, bo system podatkowy pożarł by zysk z opłaty, bez dotacji od waadzy, od samorządu, od łunii, od różnych towarzyszy i towarówek, nic się nie opłaca.
W Chinach opłata 1 juan na godzinę maximum wystarczy by był zysk, tak dzialaja Ofo i Mobike, na granicy opłacalności, trwają dzięki skali, wielotysięcznym flotom. W Niemczech 2€ na pół godziny im nie wystarczy. Nawet nie próbują włazić do nas, nasz rynek łapówek jest zbyt egzotyczny nawet dla nich. Cchoć np. do Moskwy probowali wleźć, może tam jest więcej forsy?